One Comment

  1. 2 marca, 2013 at 10:21 pm

    Amanda

    Odpowiedz

    Potwierdzam w całej rozciągłości. I mogę dodać więcej, gdyż sama jestem mocno związana zawodowo z jedną z największych państwowych uczelni na Podkarpaciu. Znam osoby, które dzięki znajomościom z władzami różnych prywatnych uczelni (głównie w mniejszych miastach) są tam zatrudnione na drugich i trzecich etatach – nawet na kierunkach zupełnie nie związanych z ich wykształceniem i kompetencją. Innymi słowy, za odpowiednie pieniądze zgadzają się „prowadzić” przedmioty, na których wcale się nie znają, których w macierzystej uczelni nigdy nie prowadzili. To paranoja! Nie jest też tajemnicą, że pobory zyskują wyższe niż na państwowym. I drugie dopowiedzenie: znamy też wielu studentów takich uczelni – dlatego zapewniam, że frekwencja nie jest przestrzegana ani wymagana, by skończyć takie studia. Główny warunek to opłacanie czesnego. Produkcja magistrów-nieuków kręci się niemal wyłącznie wokół pieniądza. To degradacja polskiej edukacji, ale i nauki na skalę masową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *